Odwiedzin

sobota, 29 stycznia 2011

Rozdział V

5."Powrót do rzeczywistości"

O 9.00 obudził mnie telefon od mamy,mieli być tu lada chwila.Ale ja obliczałam tylko godziny do przyjazdu Michała,tylko on potrafił uszczęśliwić mnie samym siedzeniem obok.Nie umiałam wytrzymać bez niego pięciu minut.Nagle do sali wszedł mój lekarz:
-Dzień dobry.Jak się Pani dziś czuje?-powitał mnie z uśmiechem na twarzy.
-Świetnie.Nawet dobrze mi się spało.
-Cieszę się.Ja muszę zmykać,ale wpadnę przed wypisem Pani ze szpitala.Do zobaczenia.-miał chyba dużo pracy,rano karetki jeździły jak szalone.
Niedługo później przyszli rodzice z ciocią i wujkiem u,których mieszkałam kilka lat temu po przyjeździe do Krakowa.
Przynieśli mi mój ulubiony sok pomarańczowy,tak tego mi trzeba było...
-No,Maja gratulujemy.Wreszcie jakieś dziecko w Krakowie,będzie zajęcie.-powitał mnie wujek.
-Tak,dziękuję.-odpowiedziałam rozweselona.
-Kto jest tym szczęśliwym tatusiem.Jeśli oczywiście można wiedzieć.-zapytała ciocia.
-Michał,jest architektem,ma własną firmę...no i jest wspaniały.
-Mam nadzieję,że niedługo go poznamy.
-Świetny chłopak,a właśnie kiedy przyjedziecie do Wrocławia?-wtrąciła mama.
-Planowaliśmy początek listopada,bo wtedy jest mniej pracy.A wy kiedy wracacie?
-Jutro,a może pojechalibyście z nami?-zaproponował tata.
-A wiesz chętnie,ale nie wiem czy Michał się wyrwie.Mamy teraz bardzo duży projekt.No ale pogadamy o tym wieczorem.Opowiadajcie lepiej co we Wrocku.-zastanawiałam się,gdy...
W drzwiach pojawił się Michał.
-Michał?Co ty tutaj robisz,miałeś być po pracy?-byłam zaskoczona ale oczywiście szczęśliwa.
-Nie mogłem bez Ciebie wytrzymać.Dzień dobry. 
-Poznajcie się,to moja ciocia Ania i wujek Grzesiek,a to właśnie Michał.
-Miło Państwa poznać.-powiedział podając im z uśmiechem dłoń.
-Nam również.
-Pójdę pogadać z lekarzem,żeby Cię wcześniej wypisali,zaraz wracam-mój ukochany zniknął za dzwiami.
-Nie no fajny,fajny.Planujecie ślub?-skomentowała ciocia po wyjściu Michała.
-Na razie o tym nie rozmawialiśmy.Kilka dni temu się do niego wprowadziłam.Myślę że nie tak szybko.-trochę się zasmuciłam,ale przecież teraz najważniejsze jest dziecko.
-Dlaczego?-zdziwiła się.
-Po pierwsze dziecko,a po drugie Michał jest dopiero co po rozwodzie.
-Jak to?-zdenerwowała się mama.
-Nie mówiłam ci?Michał rozstał się z byłą żoną,jak dowiedział się że usunęła jego dziecko.Zwykła jędza,leciała tylko ja jego kasę.Naprawdę strasznie mi go żal,po tym jak go traktowała.
-Nie wiedziałam.Jak tak to nie ma się co spieszyć z tym ślubem,musisz go lepiej poznać.-stwierdziła mama.
-Mamo!My będziemy mieli dziecko.I ja wiem że to ten jedyny.On jest wspaniałym,dobrym człowiekiem i Olka to wykorzystuje.
-Dobrze to wasze życie.Nie powinnam się wtrącać.A on ma rodziców?-poczułam że reszta jest wyłączona z tej rozmowy.
-Pani Lucyna to wspaniała kobieta,niestety tata Michała jest w śpiączce.Mama przyjdzie dziś chyba na kolację,bo właśnie wraca ze Szwajcarii.Mają piękny dworek pod Krakowem.Na pewno się polubicie.-opowiedziałam,tym razem wszystkim.
Przyszedł Michał i wreszcie mnie pocałował.
-Za pół godziny przyjdzie lekarz i jesteś wolna.
-Kochany jesteś.Jak dobrze,nienawidzę szpitali.A właśnie twoja mama dziś przyjdzie tak?-bardzo się ucieszyłam.
-Tak,zrobiłem zakupy,bo lodówka świeciła pustkami.Mogę zostać czy przeszkadzam?
-Zostań Michał.-zatrzymał go wujek.
Pożartowaliśmy sobie chwilkę i goście nas zostawili.Z Michałem porozmawialiśmy o...pracy.Tak strasznie chciałam tam już wrócić,choć wiem że mój ukochany tak szybko się na to nie zgodzi.

niedziela, 16 stycznia 2011

Rozdział IV

4.Dzień odwiedzin


Tej nocy męczyły mnie koszmary.Rano przyjechał do mnie Michał z....moimi rodzicami.Wiedzieli już że jestem w ciąży,ucieszyłam się na ich widok,bo nie widzieliśmy się już dobre kilka miesięcy.Chwilę rozmawialiśmy we czwórkę,ale później przyszedł lekarz z policją,musieli nas zostawić.Byłam bardzo zestresowana tym przesłuchaniem.
-Chcieliśmy zadać Pani kilka ważnych pytań dotyczących wczorajszego wypadku.Co Pani pamięta?-zaczął jeden z policjantów.
-Tak naprawdę to nie wiele.Jechało za mną srebrne auto,które w pewnym momencie zajechało mi drogę.Nic więcej.
-Dobrze,nie możemy Pani męczyć więc jak coś się Pani przypomni to proszę dać znać.Dziękujemy.Do widzenia.
Po pięciu minutach przyszedł lekarz.
-Jak się Pani czuje?
-Dobrze,choć trochę boli mnie głowa,jestem zmęczona.
-To normalne,pielęgniarka poda Pani środek przeciwbólowy.I jeśli nic nie będzie się działo wyjdzie Pani jutro po południu.
-Fajnie,a czy ten środek nie zaszkodzi dziecku?Może obejść się bez niego...-uśmiechnęłam się na wiadomość o powrocie do domu.
-Nie.Proszę jednak go zażyć.Jeszcze później do Pani zajrzę.Do zobaczenia.
Bardzo mi się nudziło,dlatego w pewnym momencie zasnęłam.O 14.00 zjadłam obiad-jak na szpitalne jedzenie był bardzo dobry-,a wieczorem z Michałem przyszli:Bartek,Kasia,Sabina i Adam.Tak się cieszyłam:)
Później zostaliśmy sami,opowiedziałam mu o krótkim,ale jednak przesłuchaniu.Trochę się na mnie zdenerwował,bo nie powiedziałam o Olce.Lecz wytłumaczyłam,że nie mam pewności czy to ona.
-Pójdę jutro na policję.-postanowił Michał,kiedy z zamyślenia wyrwała nas nadjeżdżająca na sygnale karetka.
-Nie!
-Dlaczego?Czego ty się boisz kochanie?-złapał mnie za rękę.
-Po prostu nie chcę włóczyć się po sądach...Chcę o tym zapomnieć.Zająć się pracą  i dzieckiem,codziennym życiem.-rozpłakałam się.
-To Twoja decyzja,ale ja na Twoim miejscu postąpiłbym inaczej.Porozmawiamy o tym jutro,a teraz już nie płacz.Lekarz mówił że teraz będziesz musiała częściej chodzić na badania.Jutro po pracy po was przyjadę.
-Dobrze.To ty zadzwoniłeś po rodziców?
-Tak,pomyślałem że powinni wiedzieć o wypadku.Chyba nie jesteś zła?Mieszkają u nas,pojechali w odwiedziny do waszej dalszej rodziny.Są naprawdę bardzo mili.Jest 22.00 nie powinnaś już spać?
-Może powinnam,ale i tak nie zasnę.Dobrze że jutro wychodzę,bo nudno tu bez Ciebie.-pocałowałam go.
-Ja kochanie lecę do domu bo rodzice pewnie zaraz wrócą.Dobrej nocy.
-Dobranoc,pozdrów rodziców.
Pocałowaliśmy się i wyszedł....

Rozmyślałam jeszcze długo.O dziecku i o Michale.Byłam ciekawa czy to będzie chłopak czy dziewczynka.Mój ukochany tak się cieszył,za sześć miesięcy mieliśmy zostać rodzicami teraz to było najważniejsze.Nawet nie potrafię opisać tej radości w sercu.Był jeszcze u mnie lekarz,porozmawialiśmy tak prywatnie.Dowiedziałam się,że on też w tym samym czasie zostanie ojcem:)To mimo wszystko był świetny dzień.