Odwiedzin

sobota, 11 grudnia 2010

Rozdział III

3."Rozmowa po wypadku"

Kiedy weszliśmy do gabinetu zauważyłem leżącą na biurku kartę Majki,usiadłem.
-Co z nią?-zacząłem nerwowo.
-Pana dziewczyna na razie śpi.Jej stan jest dobry,miała ogromne szczęście.Pani Maja ma wybity lewy nadgarstek,założyliśmy na czole kilka szwów.Z dzieckiem wszystko w porządku.Czekamy na ostatnie wyniki badań.-opisał sytuację lekarz.
-Już myślałem że je stracę.-trochę się uspokoiłem.
-Proszę się nie martwić.Myślę że za kilka dni będzie Pan mógł ją zabrać do domu.A właśnie.Jeszcze jedno.Czy Pani Maja ma tu jakąś bliższa rodzinę?
-Nie,rodzice mieszkają we Wrocławiu.A czy mogę ją zobaczyć?-odpowiedziałem.
-Oczywiście,ale proszę pamiętać że potrzebuje teraz dużo odpoczynku i spokoju.Proszę za mną.
Lekarz otworzył przede mną drzwi i odszedł.
Moja ukochana....miała posiniaczoną twarz,rękę owiniętą bandażem.Pół czoła zaklejone gazą.Usiadłem na boku łóżka i złapałem jej dłoń.Nagle zaczęła się budzić.
-Michał?Gdzie ja jestem?Co się stało?-zdenerwowała się.
-W szpitalu,miałaś wypadek.Już wszystko dobrze.
-A co z dzieckiem?
-Wszystko OK.-odpowiedziałem ze łzami w oczach,byłem szczęśliwy.Popatrzyła na mnie i przez dłuższą chwilę nic nie mówiła.
-Kochanie coś nie tak?-zapytałem.
-Srebrne auto,bez dachu,za kierownicą blondynka.Jechała ciągle za mną i nagle....zajechała mi drogę.Nie wiedziałam co zrobić.-przypominała sobie patrząc w ścianę,łzy ciekły jej po zadrapanych policzkach.
-Olka?Boże,jak ona mogła to zrobić?!-wstałem,podszedłem do okna.
-Michał,teraz to nie ważne.Nie mamy stu procentowej pewności.Porozmawiamy o tym później.
-Dobrze.Odpoczywaj.-pocałowałem ją w czoło.
Nagle weszła moja mama...Odłączyłem się od rzeczywistości...
Byłem słabym aktorem,Majka wiedziała,że myślałem o tym co się stało.Jak ona mogła.Chciała żebym stracił dwie najważniejsze osoby mojego życia....Osoby o których myślę w każdej sekundzie swojego życia,moich skarbach...

poniedziałek, 22 listopada 2010

Rozdział II

2."Nie mogę ich stracić"

Jakie to fantastyczne uczucie obudzić się u boku najukochańszej osoby.....
-Dzień dobry kochanie.-wyszeptał mi do ucha Michał.
-Dzień dobry.Jak się spało?
-Z Tobą?Świetnie.Poleż jeszcze trochę a ja idę zrobić śniadanie.-poszedł prosto do kuchni.
Po 10 minutach przyszedł z tacą zastawioną samymi pysznościami.
-I my to we dwójkę mamy zjeść?-zaśmiałam się.
-A maleństwo to co?Musisz teraz jeść "za dwóch".-powiedział głaskając mój coraz to większy brzuszek.


-Dziś po pracy jadę jeszcze zawieźć papiery.Spotkamy się u mojej mamy.Adres już znasz.Dam Ci znać kiedy masz wyjechać.Dobrze?
-OK.Szkoda że nie pojedziemy razem.
-Obiecuję że następnym razem to się zmieni.-pocieszył mnie.

Pojechaliśmy do firmy.Dzień minął bez żadnych niemiłych niespodzianek.Wyszliśmy o 15 i postąpiliśmy według planu.Mój garbus czekał na mnie od wczoraj.
Pojechałam do domu zacząć pakować rzeczy,aby się przeprowadzić do Michała.Zadzwonił telefon:
-Hej kochanie,już kończę załatwiać te sprawy,więc możesz wychodzić.Pa.
Zapakowałam walizkę do auta i wyjechałam....

Jechało za mną sportowe auto,które nagle zajechało mi drogę.Chciałam je wyminąć,lecz straciłam panowanie nad kierownicą.Poczułam tylko silne uderzenie.......
*************Sytuacja z punktu widzenia Michała******************

Nie mogłem doczekać się spotkania z mamą i Mają.Chcąc sprawdzić czy już dojechała na miejsce,zadzwoniłem.Nie odbierała,pomyślałem że pewnie jeszcze jedzie i nie może odebrać telefonu.Nagle z około 15 metrów ujrzałem rozwalonego o drzewo czerwonego garbusa. Serce mi stanęło.
Na miejscu była staż oraz pogotowie.Strażacy próbowali otworzyć drzwi.Wyleciałem z auta i chcąc się do niej dopchać zacząłem krzyczeć:
-To moja dziewczyna,ratujcie ją!Ona jest w ciąży!Ratujcie ją i moje dziecko!
Drzwi udało się otworzyć,powoli wyciągnęli ją z auta.Była cała zakrwawiona.Nie wiedziałem co robić.Płakałem,czułem się taki bezradny.
-Który to miesiąc?-zapytał sanitariusz.
-Trzeci,w aucie w torebce powinna mieć Kartę Przebiegu Ciąży.Boże,czemu to musiało ją spotkać!-byłem przerażony.
Wsadzili nosze do karetki i odjechali z piskiem opon.Roztrzęsiony ruszyłem za nimi.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu.
Biegłem obok niej.Zawieźli ją na dokładne badania.Chodziłem w kółko,postanowiłem zadzwonić do mamy i powiedzieć co się stało.
-Cześć synku gdzie jesteście?
-Ona....ona...-nie mogłem wykrztusić ani słowa.
-Boże Michał co się stało!?Coś z dzieckiem?
-Majka miała wypadek.Ja nie mogę ich stracić.Nie mogę....-nie potrafiłem powstrzymać łez.
-W jakim jesteście szpitalu?Zaraz przyjadę.
-Specjalistyczny na osiedlu Złotej Jesieni.
-Już jadę,nie martw się.Wszystko będzie dobrze.
Kolejne 20 minut czekania.Przybiegła mama.
-Co się dokładnie stało?Wiadomo już coś?
-No właśnie nie.Nie wiem,jechałem do Ciebie,a tam....rozwalony o drzewo samochód Mai.Nie wiedziałem co robić.A jeśli coś będzie nie tak?
-Synu spokojnie.Zaraz wszystkiego się dowiemy.-mama próbowała mnie uspokoić.
Podeszła do pielęgniarki.
-Przepraszam,czy wiadomo coś o Majce Olkowicz?
-Zaraz przyjdzie lekarz,właśnie kończą się badania.Proszę się nie martwić.
-Witam,czy państwo są rodziną Pani Olkowicz?-podszedł i zapytał lekarz.
-Jestem chłopakiem,ojcem jej dziecka.Co z nią?
-Zapraszam Pana do gabinetu...

niedziela, 21 listopada 2010

Rozdział I

1.Przeprowadzka

Od tygodnia wiem,że Michał jest ojcem mojego dziecka.Był to dla mnie ogromny szok,ale teraz oswoiłam się z tą informacją.Czuję,że dzięki temu jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy.
Jestem w trzecim miesiącu,w firmie oprócz Kasi i Adama jeszcze nikt nie wie.Postanowiliśmy z tym zaczekać około miesiąca.

Tego dnia spotkaliśmy się w firmie(zazwyczaj Michaś po mnie przyjeżdżał).Od razu poszłam z nim pogadać.
-Cześć Maja,jak się czujesz?-zapytał,lecz przez pocałunek nie dał odpowiedzieć.
-A dobrze.A co u Ciebie?Jestem taka szczęśliwa że wczoraj dostałeś ten rozwód.
-Nie powiedziałem Ci jeszcze wszystkiego.Olka przed sądem zrzekła się mieszkania,uznała że nie stać jej na utrzymanie.-wyciągnął klucze.
-Myślisz że to jakaś pułapka?Mogła zamontować jakieś kamery.....-zastanawiałam się.Po niej można spodziewać się wszystkiego.
-No co ty.Dziś tam pojadę i wszystko sprawdzę.-przerwał mój ukochany.
-To ja z Tobą.Jeśli mogę.
-Oczywiście,że możesz.Gdzie ja tam też i Ty.Porozmawiamy popołudniu,przyjdę po Ciebie,bo teraz muszę zmykać na ważne spotkanie.
-Dobrze to o 15 u mnie.
Pocałowałam go delikatnie i wyszłam.

Michał przyjechał trochę szybciej,ale na szczęście byłam już gotowa.Pojechaliśmy do jego mieszkania.Nie chciałam myśleć,że tu żył ze swoją byłą żoną.Przecież to przeszłość.
Okazało się że to wielki apartament.Usiadłam na kanapie,a Misiek krzątał się po kuchni.
-Kochanie zostaw to i chodź tutaj.-przerwałam ciszę.
-Zrobię Ci herbatę i już idę.
-No dobra,ale sobie też zaparz.-uległam.

Po kilku minutach wreszcie przyszedł.

-Mam propozycję,oczywiście nie musisz się zgodzić.-mówił tajemniczo.
-Słucham uważnie.
-Co być powiedziała na to,żebyśmy tu zamieszkali?Będę mógł się Tobą opiekować,bo te twoje koleżanki to chyba nie bardzo co?
-No wiesz....czemu nie?Ale ja nie jestem kaleką.Będę za wynajem nadal płacić bo taka była umowa z dziewczynami.A naprawdę tego chcesz?
-Kocham Cię.-pocałował mnie w czoło.
-Nie jesteś kaleką,ale nosisz moje dziecko wiec jestem za Ciebie odpowiedzialny.-próbował mi wytłumaczyć.
W ramach odpowiedzi uśmiechnęłam się.
-Czyli się zgadzasz?A zostaniesz dzisiaj?
-Chętnie ale,nie mam w czym spać.-zmartwiłam się.
-Już o to zadbałem,twoje przyjaciółki się do czegoś przydały.
-Szalony jesteś wiesz?-nie mogłam przestać się śmiać.
-Wiem,szalony z miłości.-od wzajemnił uśmiech.
-To oprowadzisz mnie po tym pałacu?-zmieniłam temat.
-Oczywiście,z przyjemnością.-pociągnął mnie za rękę.

Gdy byliśmy w sypialni,zadzwonił telefon Michała.
-Dobrze mamo.....Jutro będziemy po pracy.Pa
-Moja mama Cię pozdrawia i zaprasza nas jutro po pracy na obiad.
-Fajnie.
-A co z Twoimi rodzicami?Kiedy wybieramy się do Wrocławia?
-No ja myślę że za miesiąc.Jeśli chcesz.Bo jak już będziemy to przedstawię Cię reszcie rodziny.-chciałam go przestraszyć.
-Może wybierzemy się na Wszystkich Świętych?-zaproponował.
-Dobry pomysł.Trochę się boję.-zasmuciłam się.
-Czego?
-Ich reakcji.
-Mamy miesiąc teraz o tym nie myślimy....-pocieszył mnie.

To był jeden z naszych najlepszych pocałunków,lecz w pewnym momencie przerwany.
W drzwiach stanęła Aleksandra.
-Co ty tu robisz?-zapytał zaskoczony Michał.
-Drzwi były otwarte,zapomniałam kilku rzeczy.Wiedziałam,że zastanę Cię z tą siksą.
-Nie masz prawa tak o niej mówić!Mogę zapraszać tu kogo chcę!-zdenerwował się.
Wyszłam na taras,zrobiło mi się gorąco.
Usłyszałam tylko:
-Wezmę kilka ostatnich bluzek i już mnie tu nie ma.Ciekawe ile z nią wytrzymasz...
Po dziesięciu minutach Michał przyszedł do mnie.
-Kochanie przepraszam.
-Nie ma za co.To nie twoja wina.
-Czemu wyszłaś?Chodź bo zmarzniesz.
-Źle się poczułam,zdenerwowałam się.-wytłumaczyłam.
-Chodź połóż się,odpocznij.
Wieczorem zapominając o tym co się wydarzyło,rozmawialiśmy jeszcze o dziecku,ale ja zmęczona tym zaskakującym dniem,usnęłam.

Witajcie na moim nowym blogu.

Hej jak się domyślacie jest to mój nowy blog.Będę tu zamieszczać kolejne części mojego opowiadania.Oczywiście różni się ono od prawdziwej historii z serialu.Zapraszam do czytania.