Odwiedzin

poniedziałek, 22 listopada 2010

Rozdział II

2."Nie mogę ich stracić"

Jakie to fantastyczne uczucie obudzić się u boku najukochańszej osoby.....
-Dzień dobry kochanie.-wyszeptał mi do ucha Michał.
-Dzień dobry.Jak się spało?
-Z Tobą?Świetnie.Poleż jeszcze trochę a ja idę zrobić śniadanie.-poszedł prosto do kuchni.
Po 10 minutach przyszedł z tacą zastawioną samymi pysznościami.
-I my to we dwójkę mamy zjeść?-zaśmiałam się.
-A maleństwo to co?Musisz teraz jeść "za dwóch".-powiedział głaskając mój coraz to większy brzuszek.


-Dziś po pracy jadę jeszcze zawieźć papiery.Spotkamy się u mojej mamy.Adres już znasz.Dam Ci znać kiedy masz wyjechać.Dobrze?
-OK.Szkoda że nie pojedziemy razem.
-Obiecuję że następnym razem to się zmieni.-pocieszył mnie.

Pojechaliśmy do firmy.Dzień minął bez żadnych niemiłych niespodzianek.Wyszliśmy o 15 i postąpiliśmy według planu.Mój garbus czekał na mnie od wczoraj.
Pojechałam do domu zacząć pakować rzeczy,aby się przeprowadzić do Michała.Zadzwonił telefon:
-Hej kochanie,już kończę załatwiać te sprawy,więc możesz wychodzić.Pa.
Zapakowałam walizkę do auta i wyjechałam....

Jechało za mną sportowe auto,które nagle zajechało mi drogę.Chciałam je wyminąć,lecz straciłam panowanie nad kierownicą.Poczułam tylko silne uderzenie.......
*************Sytuacja z punktu widzenia Michała******************

Nie mogłem doczekać się spotkania z mamą i Mają.Chcąc sprawdzić czy już dojechała na miejsce,zadzwoniłem.Nie odbierała,pomyślałem że pewnie jeszcze jedzie i nie może odebrać telefonu.Nagle z około 15 metrów ujrzałem rozwalonego o drzewo czerwonego garbusa. Serce mi stanęło.
Na miejscu była staż oraz pogotowie.Strażacy próbowali otworzyć drzwi.Wyleciałem z auta i chcąc się do niej dopchać zacząłem krzyczeć:
-To moja dziewczyna,ratujcie ją!Ona jest w ciąży!Ratujcie ją i moje dziecko!
Drzwi udało się otworzyć,powoli wyciągnęli ją z auta.Była cała zakrwawiona.Nie wiedziałem co robić.Płakałem,czułem się taki bezradny.
-Który to miesiąc?-zapytał sanitariusz.
-Trzeci,w aucie w torebce powinna mieć Kartę Przebiegu Ciąży.Boże,czemu to musiało ją spotkać!-byłem przerażony.
Wsadzili nosze do karetki i odjechali z piskiem opon.Roztrzęsiony ruszyłem za nimi.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu.
Biegłem obok niej.Zawieźli ją na dokładne badania.Chodziłem w kółko,postanowiłem zadzwonić do mamy i powiedzieć co się stało.
-Cześć synku gdzie jesteście?
-Ona....ona...-nie mogłem wykrztusić ani słowa.
-Boże Michał co się stało!?Coś z dzieckiem?
-Majka miała wypadek.Ja nie mogę ich stracić.Nie mogę....-nie potrafiłem powstrzymać łez.
-W jakim jesteście szpitalu?Zaraz przyjadę.
-Specjalistyczny na osiedlu Złotej Jesieni.
-Już jadę,nie martw się.Wszystko będzie dobrze.
Kolejne 20 minut czekania.Przybiegła mama.
-Co się dokładnie stało?Wiadomo już coś?
-No właśnie nie.Nie wiem,jechałem do Ciebie,a tam....rozwalony o drzewo samochód Mai.Nie wiedziałem co robić.A jeśli coś będzie nie tak?
-Synu spokojnie.Zaraz wszystkiego się dowiemy.-mama próbowała mnie uspokoić.
Podeszła do pielęgniarki.
-Przepraszam,czy wiadomo coś o Majce Olkowicz?
-Zaraz przyjdzie lekarz,właśnie kończą się badania.Proszę się nie martwić.
-Witam,czy państwo są rodziną Pani Olkowicz?-podszedł i zapytał lekarz.
-Jestem chłopakiem,ojcem jej dziecka.Co z nią?
-Zapraszam Pana do gabinetu...

1 komentarz: